piątek, 6 marca 2015

Prolog

     Dochodziło południe,  promienie słońca były tak jasne, że bez okularów przeciwsłonecznych nie można było wyjść z domu. Kobiety miały splątane włosy przez lekkie podmuchy wiatru. Panowała głucha cisza, przerywana jedynie wesołym świergotem ptaków. W powietrzu dało się wyczuć przepiękny zapach róż i tulipanów, które przypominały bezkresny wielokolorowy deptak.
     Aleksander Daniewicz wcale nie cieszył się tym pięknym dniem. Uniósł powieki i smutnym wzrokiem rozejrzał się wokół. Dzisiejszego dnia Aleksander Daniewicz nie był tym samym mężczyzną. Wzrok utkwił w słońcu, obojętny na wszystko co działo się obok. W jaki sposób został pozbawiony swego czarującego uroku? Po raz kolejny zamknął oczy, tym razem pragnął, aby nigdy więcej się nie otworzyły, tak jak jej. Z całej siły zacisnął powieki. Echo unosiło jakiś dziwny dźwięk. Rozpoznał ludzki głos, ale nie był w stanie zrozumieć słów. Aleks nic nie czuł. Kompletnie nic. Jaki był tego powód? Dlaczego nie jestem w stanie czuć? - pytał sam siebie. Czy prawdą jest, że nic do niej nie czułem? Czy nasze życie było kłamstwem? Wpadł w panikę...nie potrafił przywołać w myślach obrazu jej twarzy...koloru włosów, oczu...Przeraził się i otworzył oczy. Przez chwilę był oślepiony słońcem. Wirowały przed nim niezwykle jasne promienie. W tej chwili do jego nozdrzy dotarł zapach kwiatów. Usłyszał śpiew ptaków i brzęczącą osę. Ksiądz bełkotał kolejną modlitwę za Zofię Tarnowską, kiedy Aleks poczuł delikatną kobiecą rękę, która wsuwała się pod jego ramię.
     Zerknął na kobietę i rozjaśniło mu się w głowie. W tym momencie potrafił sobie wszystko przypomnieć. Spoglądał na córkę i widział w jej rysach szukane przez myśli drobne szczegóły. Młoda kobieta wyglądem przypominała Zofię Tarnowską. Jednak zawsze tylko przypominała, ponieważ Aleks najlepiej o tym wiedział, że nie istnieje na świecie druga taka kobieta. Druga Zosia nie istnieje. Patrzał na brązowe włosy córki i zatęsknił za Zofią.
     Kobieta stała w milczeniu. Była dosyć ładna, ale zwyczajna i właśnie tym różniła się od Zofii. Ciemne włosy miała związane w warkocz. Przy jej ramieniu stał wysoki mężczyzna, który co chwilę dotykał jej dłoni. Tych dwoje mieszkało daleko. Wszyscy powyjeżdżali.
     Czy to możliwe, że ona naprawdę odeszła? Aleks próbował w to uwierzyć, gdy w tym samym momencie po policzku spłynęła mu łza. W oczach mignęły mu flesze aparatów. Dla nich było to zdjęcie na pierwsze strony gazet: ,,Cierpiący wdowiec po Zofii Tarnowskiej". Aleksander od zawsze należał tylko do żony i nawet śmierć nie mogła tego zmienić. Zresztą wszyscy do niej należeli, każdy był z nią związany: dzieci, znajomi, przyjaciele. Dzisiaj wezbrali w siłę, by po raz ostatni ujrzeć kobietę, która odeszła na zawsze.
     Rodzina zajęła pierwsze rzędy. Córka Weronika z mężczyzną w ciemnych okularach, dalej siostra Weroniki, Wiktoria. Kobieta o jasnych blond włosach, śniadej cerze, ubrana w szarą, dobrze dopasowaną nylonową sukienkę. Sprawiała wrażenie kobiety, której się powiodło. Blisko niej stał mężczyzna, który robił identyczne wrażenie.
     Każdy bez wyjątku przyglądał się tej dobranej parze. Aleksander spojrzał na Wiktorię i stwierdził w myślach, że wcale nie jest podobna do Zofii. Wcześniej nie miało to znaczenia. Dawid. On przypominał matkę, ale  nie w taki uderzający sposób. Wysoki, niezwykle przystojny brunet, czarujący, elegancki i uwodzicielski, a przy tym pełen godności. Aleks, który dostrzegł jego zamyśloną minę, zastanowił się, czy syn wspomina bliskich, którzy umarli...Robert i Jan; utracony brat, najbliższy przyjaciel.
     W głowie pojawiła mu się myśl, jak dobrze Zofia znała Dawida, zdecydowanie lepiej niż on sam znał siebie samego. Identycznie było z Niną, która stała nieopodal. Bardzo wyładniała w ostatnim czasie, wzrosła jej pewność siebie i cały czas bardzo młodo wyglądała, w przeciwieństwie do siwowłosego starca, który trzymał ją za rękę. Zarówno każde dziecko, jak i pozostali, przyszli, by pożegnać Zofię, niepowtarzalną kobietę, piosenkarkę, aktorkę, żonę, matkę, przyjaciółkę. Znaleźli się tu fani, ale byli i tacy, którym dała popalić. Zofia umiała być twarda, ale tym samym dawała z siebie dużo więcej. Rodzina kobiety doskonale o tym wiedziała. Niezwykle dużo wymagała, ale w odzewie dawała po stokroć więcej.
     W drodze powrotnej Aleks wspominał swoje życie z Zofią; każdy najdrobniejszy epizod, aż do ich pierwszego spotkania w Los Angeles. Dzisiaj znowu tu byli...miliony głów, oświetlone warszawskim słońcem. Całe Hollywood przyjechało, by stanąć przed Zofią Tarnowską-Daniewicz. Po raz ostatni oddali jej hołd, uśmiechnęli się, po policzku spłynęła łza. Aleks spojrzał na dzieci. Były nad wyraz silne...zupełnie jak ona. Była z nich taka dumna, pomyślał, czując łzy napływające mu do oczu...a jakże oni byli z niej dumni...nareszcie. Wymagało to sporo czasu, a teraz odeszła...Czy to prawda? Przecież jeszcze wczoraj...jeszcze wczoraj byli w Nowym Jorku......w Paryżu...Los Angeles...we Francji.

7 komentarzy:

  1. Świetny blog, obserwuję zapraszam do siebie! :)
    http://shinystylesyl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. zaczyna się okej ;)

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma się do czego przyczepić, ani jednego rażącego błędu. Sam pierwszy akapit zdążył mnie zaciekawić, jednak (tak, jest jakieś jednak) zwyczajnie nie lubię czytać typowych okruchów życia. Jestem zwolenniczką fantastyki i jeśli nie będzie smoków/magów/podróży w czasie/wojen międzygwiezdnych, to długo tu nie zawitam. I mówiąc szerze, szkoda, bo jakaś cząstka tej historii mnie przekonuje. Jest ludzka, prawdziwa i szczera. Nie ma w tym patosu, udawania, tylko człowiek, który zdaje się być istotą z krwi i kości, a nie tylko wytworem czyjejś wyobraźni. Jeśli postanowisz napisać sci-fi daj znać. Na pewno zajrzę.
    __
    cienieludzi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    jestem bardzo ciekawa o czym będzie to opowiadanie, gdyż po Prologu niewiele można wywnioskować :)
    Historia męża opłakującego żonę ładnie przedstawiona, ciekawe opisy, jednak cały czas zastawnawia mnie co będzie dalej. Czy wrócisz wstecz kilkanaście lat i opiszesz życie piosenkarki?
    Jak na razie fajnie, czytam dalej.

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    jestem bardzo ciekawa o czym będzie to opowiadanie, gdyż po Prologu niewiele można wywnioskować :)
    Historia męża opłakującego żonę ładnie przedstawiona, ciekawe opisy, jednak cały czas zastawnawia mnie co będzie dalej. Czy wrócisz wstecz kilkanaście lat i opiszesz życie piosenkarki?
    Jak na razie fajnie, czytam dalej.

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój styl mnie urzeka. Oj masz dar, dziecino, masz dar ;) Nieważne, że inny klimat, niż wilcze wypociny. Nie czytać wartościowego tekstu to grzech! A ja wyjątkowo nie lubię grzeszyć w ten sposób ;D

    Prolog brzmi bardzo realistycznie. Właściwie czuję sie jakbym właśnie obejrzała początek filmu, yhym, który dobrze się zapowiada. Nie zmieniam więc kanału ;)

    OdpowiedzUsuń